- A tak poza tym to twoja mama kazała tobie przekazac buziaka - powiedziałam ze skwaszoną miną . Podniosłam głowę tak że jego usta były na wysokości moich . Zaczęliśmy się do siebie zbliżać i zbliżać ... Coraz bliżej i bliżej . Miałam wrażenie jakbym tonęła w jego czekoladowych oczach ..
***
Miałam wrażenie jakbym tonęła w jego czekoladowych oczach, nasze twarze były tak blisko, jak jeszcze nigdy. I nagle się otrząsnęłam.. Co ja do cholery robie?!
- Czo Jackie?- zapytałam znów wesoła.
- Niczo. Tylko .. No wiesz, nie dotrzymałaś obietnicy którą złożyłas mojej mamie..- odpowiedział. Zaśmiałam się.
- Kimmy, wiesz że tak szybko się z tego nie wymigasz, prawda?- zapytał Jack. Spojrzał na mnie tym wzrokiem pt" If you know what I mean?" A ja go trzepnęłam w głowe.
- Ouch Kimmy, za co to było?- zapytał z udawanym niewinnym wyrazem twarzy. Uderzyłam go ponownie.
- Aua! Kim, naprawdę już przestań!- powiedział. - Chcesz wiedzieć za co to było?- zapytałam go. Jack tylko pokiwał głową na tak.
- No więc Jackie.. Powiem ci pod jednym warunkiem..-zaczęłam mówić. - Słucham, co to za warunek?- zapytał Jack, wywracając oczami.
- No więc, wiesz że w nocy jestem zmarzluchem, prawda? Potrzebuje KOGOŚ kto by mnie ogrzał.- powiedziałam, oczywiście żartem. Ale chyba Jack wzią to na serio. Nie że mi to przeszkadza, ale ja chciałam się tylko z nim podroczyć..
- Okej- powiedział.- A teraz gadaj dlaczego mnie bijesz?- Zrobił taką śmieszną mine że myślałam że się uduszę ze śmiechu.
- Ok, ok. Nigdy nie nazywaj mnie Kimmy! -Powiedziałam, a raczej wykrzyczałam, zbulwersowana. Jack przyciągną mnie do siebie tak że moja głowa spoczywała na jego klatce piersiowej, a jego ręka mnie opiekuńczo obejmowała, kreśląc małe kółka na mojej skurze tuż pod moją koszulk... Wait what? Jack Brewer. ma. swoją.ręke.na.moim.gołym.kawałku.biodra! Chyba zemdleję! Kiedy Jack kreślił kółka na moim boku ja zaczęłam się bawić jego cudownymi czekoladowymi włoskami, o które dbał aż za bardzo. Dreszcze przechodziły falami przez moje ciało. Wydałam jakiś z siebie jekiś dzwięk, ale zaraz później zatkałam sobie usta ręką.
- Spokojnie, Kimmy, nikomu nie powiem że twoim słabym punktem są biodra!- powiedział z żartem w głosie.. "Nie biodra, tylko ty i to twoje ciało, osobowość, czekoladowe oczka, brązowe włosy, te dwa śliczne piepszyki na twarzy, i delikatne ręce..." pomyślałam. Wypóściłam głośno powietrze z płuc.
- Tia, Brewer, rób co chcesz. - odpowiedziłam na jego kpiny z uśmiechem. Później się w niego wtuliłam, ale nie przed daniem mu buziaka w policzek. Moja wizja się trochę rozmyła, oddech spowolnił, widziałam jak przez mgłe że Jack pocałował mnie w czoło, po czym po całym moim ciele rozeszło się przyjemne ciepło.
- Kocham Cię Kim.- usłyszałam szept. Ale nie jestem w stanie powiedzieć czy to się stało naprawdę, czy może to już był sen...
XxxxxxxX
Koniec na dzisiaj! :) Trochę krótki ten rozdział, ale stwierdziłam że tak będzie lepiej.:)Mam nadzieję że się podobało,czekam na komcie i buziaki!
Liv.
xoxo